scroll

Moja droga marzeń!

Przyjeżdżając do Stanów, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Obawiałam się, jak w praktyce będzie wyglądała moja praca jako kitchen aid, martwiłam się też, czy poradzę sobie językowo i dogadam się z innymi osobami na obozie. Nie byłam pewna, czy uda mi się zrealizować moje podróżnicze plany. Wszystkie te wątpliwości szybko zniknęły, gdy tylko dotarłam na obóz i porozmawiałam z uczestnikami.

Lato 2025 było jednym z najciekawszych, najbardziej intensywnych i szalonych okresów w moim życiu. Praca na obozie okazała się czystą przyjemnością, przeplataną wieloma atrakcjami w czasie wolnym. Każdy długi dzień, mimo zmęczenia, kończyłam z uśmiechem na twarzy i nowymi przygodami: od codziennych odwiedzin naszego obozowego pieska, po wypady do sklepów, mecze futbolu amerykańskiego i baseballu. Każdy dzień i weekend przynosił coś nowego, a ciężka praca naprawdę się opłacała.

Moje podróże po obozie były bardzo intensywne, bo w krótkim czasie chciałam zobaczyć jak najwięcej. W dwa tygodnie udało mi się odwiedzić Chicago, Kalifornię, Seattle oraz Nowy Jork, gdzie kończyłam swoją przygodę. Podczas tych wyjazdów zobaczyłam miejsca znane mi z ulubionych gier i seriali. Mieszkając w hostelach, poznałam wielu wspaniałych, równie zwariowanych podróżników, którzy, tak jak ja, przyjechali zobaczyć ikoniczne miejsca z filmów.

To niesamowite, że na drugim końcu świata spotkałam ludzi, z którymi czuję się jak w domu!

Każdy z nas czegoś się boi, ale najlepszym sposobem na pokonanie strachu jest zmierzenie się z nim. Dzięki wyjazdowi z Camp America nauczyłam się próbować nowych rzeczy i wychodzić ze strefy komfortu. Cieszę się, że poznałam tylu cudownych ludzi, zarówno na obozie, jak i w podróży, z którymi wciąż utrzymuję kontakt. Jeszcze bardziej cieszy mnie to, że udało mi się odwiedzić miejsca, o których kiedyś tylko marzyłam, oglądając je w serialach i grach.

– Iza Filarska