scroll

Anything is possible

Zawsze wiedziałam, że prędzej czy później znajdę się w Stanach. Bardziej nawet prędzej niż później. Ta miłość narodziła się przez kino, które jest moją największą pasją. Chciałam polecieć do Hollywood i po prostu wejść do jakiegoś studia filmowego. Cały czas szukałam jednak prostego i dość taniego sposobu, żeby się tam znaleźć.

O programie Camp America wiedziałam od dawna, ale na wyjazd zdecydowałam się bardzo spontanicznie – jak tylko rozpoczął się sezon na początku października. Aplikacja przeszła dość sprawnie i dwa dni po mojej akceptacji w systemie dostałam swój pierwszy i ostatni placement, bo zdecydowałam się na niego od razu. Przeszłam interview z dyrektorami campu Green Chimneys i już wiedziałam, gdzie polecę na początku czerwca 2022.

Byłam bardzo podekscytowana, ale nie miałam takiego momentu, że nie wierzyłam że to się dzieje. Zawsze wiedziałam, że tam polecę, wiec było to dla mnie normalne. Taka kolej rzeczy. Cieszyłam się na dzień wylotu, bo bardzo lubię atmosferę lotniska. Wszystko poszło gładko zarówno z odprawą i przekraczaniem granicy. Po dwóch lotach znalazłam się w Newark, NJ skąd mieliśmy (bo leciałam z kilkoma innymi osobami z Polski) pojechać autobusem na Grand Central Terminal w NYC, a następnie wsiąść do pociągu na nasz camp, więc już od razu po przylocie mieliśmy pierwsze spotkanie z Big Apple.

Pobyt na moim campie wspominam bardzo dobrze i cieszę się, że tak szybko zdecydowałam, by zaakceptować ten placement. Poznałam tam niesamowite osoby i spędziłam wyjątkowe lato. W pewnym momencie, kiedy weszłam już w taką rutynę pracy i wolnego, to nie mogłam sobie wyobrazić życia przed i po. Byłam tak oderwana od rzeczywistości, w pozytywnym sensie oczywiście, że to było niesamowite. Nie spodziewałam się, że ten czas zleci tak szybko, choć podczas pobytu wydawało się, jakbym była tam od zawsze. Ktokolwiek spędził swoje lato podobnie, wie o czym mówię.

Po jedenastu tygodniach rozpoczął się okres, na który chyba każdy zawsze najbardziej czeka, czyli podróże. W tym aspekcie ogranicza nas już tylko wyobraźnia i oczywiście budżet. Ja swój trip zaczęłam przyjazdem do Nowego Jorku. Następnie wraz ze znajomymi polecieliśmy do Las Vegas gdzie wypożyczyliśmy vana i rozpoczęliśmy road trip w 14! Osób! Przyznam, że to było wyzwanie, ale daliśmy radę. Przez ponad dwa tygodnie zobaczyliśmy kolejno: Salt Lake City, Salt Flats, Reno, Lake Tahoe, San Francisco, Yosemite, Los Angeles, Wielki Kanion, Zion i Las Vegas. Potem ja z kilkoma osobami wróciłam do Nowego Jorku, skąd pojechaliśmy jeszcze do Waszyngtonu i na końcu znowu wróciłam do NYC na trzy noce przed moim powrotem do Polski.

W tym momencie czym dłużej jestem w Polsce tym bardziej tęsknię za Ameryką. Szczególnie za Nowym Jorkiem, bo mimo że w tym mieście spędziłam najwięcej czasu, to mam wrażenie że mam wciąż dużo do odkrycia. Z tego też powodu wracam na mój camp ponownie. Wiedziałam, że tak zrobię w pierwszych dniach mojego pobytu. Teraz tylko odliczam dni.

Z doświadczenia wiem, że taki wyjazd może zmienić wiele w życiu. Przede wszystkim pozwala on nauczyć odpowiedzialności i radzenia sobie w sytuacjach, gdy często jesteśmy zdani tylko na siebie. Ponadto, poszerzamy swoje horyzonty i nabieramy pewności sieboe. Wszystko jest możliwe, tylko trzeba być zmotywowanym, aby zrealizować marzenia.
Jedno jest pewne – YOU ALSO CAN DO IT!

– Aleksandra