scroll

Bay Beach Patrol - to ja! :-)

Camp America to moja największa przygoda życia. Jest to najlepszy i najbardziej oryginalny sposób na spędzenie ekstra wakacji!!! W dodatku jest on w zasięgu każdej studenckiej kieszeni.

Camp America to moja największa przygoda życia. Jest to najlepszy i najbardziej oryginalny sposób na spędzenie ekstra wakacji!!! W dodatku jest on w zasięgu każdej studenckiej kieszeni.

Na obozach pracowałam jako Lifeguard – Waterfront Conunselor (słoneczny patrol;), ponieważ ratownictwo wodne to jedna z wielu moich pasji. Zdobyłam międzynarodowe doświadczenie w tej dziedzinie. Podszkoliłam język angielski. Wierzcie mi, nie ma lepszego sposobu na naukę języka obcego jak jego praktyczne używanie przez 4 miesiące. Żadna elitarna szkoła językowa (a było ich wiele w moim życiorysie ;)) nie nauczyła mnie tego, co sama zdobyłam pracując z Amerykanami.

Wszystko zaczęło się od tego, że postanowiłam pracować jako ratownik, ale dla odmiany w USA. Na targach pracy Camp America znalazłam pracodawcę, którego przekonałam o swoich umiejętnościach. Pomogły mi w tym referencje i przekonywujące zdjęcia. Dyrektor Campu w stanie New Jersey zatrudnił mnie jako ratownika na wakacje. Jeszcze przez 4 miesiące od targów nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę się dzieje, że wylatuje do USA, że mam kontrakt, że to było takie proste… Uwierzyłam dopiero jak wyleciałam.

Po przylocie miałam 8-dniowe szkolenie z zakresu ratownictwa amerykańskiego. Dostałam ostry wycisk fizyczny podczas treningów na jeziorze, ale wszystko po to, aby zdać egzaminy na amerykańskiego ratownika i uzyskać wszelkie certyfikaty upoważniające do pracy jako Lifeguard w USA, ponieważ polskie uprawnienia tam nie działają. Koszty kursu i egzaminów w całości pokrywał dyrektor obozu.

Praca Counselor bardzo różni się od pracy Campower. Campower jest pracą administracyjno-fizyczną i pracuje się znacznie mniej godzin. Counselor bierze ogromną odpowiedzialność za dzieciaki i często zajmuje się nimi przez 24 godziny na dobę. Oprócz obowiązków związanych bezpośrednio z ratownictwem wodnym (a jest to wystarczająco odpowiedzialne zadanie) byłam instruktorem pływania, a po godzinach dalej opiekowałam się dzieciakami, z którymi bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. Spałam w domku z 8 maluchami. Przedziały wiekowe są przeróżne. Ja wybierałam tych najmłodszych, 6 – 7 latków.

Była to praca dająca wiele satysfakcji, wiele nowych kontaktów, a wspaniałe amerykańskie dzieciaki darzyły mnie i innych ogromnym szacunkiem (zwłaszcza jeżeli chodzi o ratowników, tzw. służby mundurowe. 😉

Na obozie pracuje się ciężko, ale jest przy tym mnóstwo dobrej zabawy. Otrzymuje się znacznie więcej: międzynarodowe przyjaźnie (to cenię sobie najbardziej;), darmowe lekcje samodzielności i odpowiedzialności. Poznaje się różnice kulturowe i ogląda na własne oczy „American Dream”. To wszystko otrzymujesz gratis do twojego kieszonkowego. Jak dla mnie to bajer! Cóż więcej trzeba na super wakacje! W dodatku jest o czym później opowiadać znajomym po powrocie! 😉

Najlepsza część zaczyna się po obozie… Czas na podróże, zwiedzanie, imprezy, amerykańskie kasyna, gdzie można wygrać lub stracić wszystko, koncerty na żywo, ocean… Tego się nie da opisać czy opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.. Po za tym to właśnie w USA po raz pierwszy skoczyłam na bunji z wysokości 100 m. Dlatego też od 2000 roku moje coroczne plany to WAKACJE W USA!

Pozdrawiam wszystkich i bardzo zachęcam,

Edyta

 

Autor: Edyta Hołubowicz