scroll

30 dni podróży…11 stanów…12 miast…6 parków narodowych...

Moja amerykańska przygoda zaczęła się w dniu moich 22 urodzin - 17 czerwca 2023 - to właśnie wtedy wraz z moją przyjaciółką wsiadłyśmy do samolotu, aby spełnić swoje marzenie. Była to moja druga podróż do Stanów Zjednoczonych. Pierwszy raz słynny Nowy Jork zobaczyłam na wycieczce szkolnej w liceum. Spędziłam tam wtedy tydzień i miałam okazję na własne oczy zobaczyć wyżej wspomniany NYC, ale też Lancaster, Filadelfię i Waszyngton DC. Jak można się domyślać, zakochałam się w tych widokach i obiecałam sobie, że jeszcze kiedyś tam wrócę i tak właśnie się stało 5 lat później, dzięki programowi Camp America.

Dwa miesiące spędziłam w Susquehannock Camps pośrodku lasu w Brackney w Pensylwanii, można byłoby powiedzieć, że był to czas “in the middle of nowhere”, ale to właśnie on jest jednym z moich najpiękniejszych wspomnień tego lata. Pracowałam tam na kuchni razem z cudownymi ludźmi z Polski, Meksyku, Turcji i Stanów Zjednoczonych. Był to czas ciężkiej pracy (jak na gastronomię przystało) osłodzonego wspólnym tańcem i śpiewem piosenek Bruno Marsa, dzięki którym niesamowicie się zżyliśmy. Masa zabawy, rozmów, głupawek, gier, wspólnie wypitych kaw i gotowania tradycyjnych dań w celu pokazania kawałka swojej kultury. W połowie pobytu przyszedł czas na wyjazd części obozowiczów, w związku z czym mieliśmy więcej wolnego czasu i już wtedy mogłam odhaczyć pierwszą rzecz z mojej listy – Niagara Falls.

Na moim campie panowała niesamowicie rodzinna atmosfera, którą tworzyli ludzie na co dzień mieszkający w różnych zakątkach świata. To właśnie dzięki nim ten czas był tak magiczny. Wspólne spędzanie czasu, rozmowy, słuchanie ulubionej muzyki, przesiadywanie wieczorami nad jeziorem z przekąskami, wspólne wyjazdy do miasta Binghamton i poznawanie siebie nawzajem, ale też samego siebie – przez to zapomina się o pracy i staje się ona dodatkiem, bo znajduje się tam kawałek siebie i swój nowy dom.

A później…

30 dni podróżowania…11 stanów…12 miast…6 parków narodowych… Brzmi męcząco? Tak właśnie momentami było. Czy warto? Jest to pytanie raczej retoryczne. Z uwagi na ilość miejsc, które udało mi się zobaczyć, będzie to raczej krótki, ogólny opis całej tej przygody, a zdjęcia mówią same za siebie.

W Las Vegas spędziłyśmy 3 dni, w trakcie których udałyśmy się do Parku Narodowego Red Rock. Dalej wyruszyłyśmy wypożyczonym autem w stronę Parku Narodowego Zion, Horseshoe Bend, Grand Canyon, przez Route 66 do Joshua Tree. Codziennie odkrywając nowe piękne krajobrazy i zachwycającą nas naturę.

Po kilku dniach spędzonych z naturą przyszła pora na miasta. Palm Springs, gdzie odbywa się słynna Coachella i San Diego, malownicze miasto położone nad oceanem w Kalifornii. Później? Los Angeles, miasto przepełnione miejscami wprost z hollywoodzkich filmów, plażami i atrakcjami, a pod względem mieszkańców niezwykle zróżnicowane, dzięki czemu też bardzo inspirujące.


W tym momencie musiałyśmy się rozdzielić i ja wraz z 2 dziewczynami wyleciałyśmy do Miami. Piękne plaże, Ocean Drive, dom Versace, Wynwood Walls i kubańska dzielnica zdecydowanie warte są odwiedzenia.

Warto wspomnieć, że w trakcie podróży, nasz plan zwiedzania uległ zmianie w związku z pogodą, a przede wszystkim z obecnymi w USA huraganami. Na szczęście cały pobyt udawało nam się ich uniknąć. Podróżując autem czasem trudno o wcześniejszą rezerwację noclegów, więc wszystkie oprócz Las Vegas i Los Angeles wybierałyśmy w trakcie i było to dla nas duże ułatwienie, bo nic nas nie ograniczało.

Po tych szalonych 3 tygodniach wróciłyśmy na cały tydzień do Nowego Jorku. Mieszkałyśmy w polskiej dzielnicy, więc oprócz czasu na cieszenie się widokami tego cudownego miasta, mogłyśmy obserwować życie Polaków, którzy znaleźli tam swój dom i oczywiście zjeść pyszne domowe polskie obiady kupowane w sklepie obok naszego domu, bo kultura, miasta, natura, jaką możemy znaleźć za oceanem, jest niewiarygodna, ale warto zaznaczyć, że ich kubki smakowe znacząco różnią się od naszych…

Podsumowując, była to wspaniała przygoda!

– Marta Klaczek

Zobacz również