scroll

W 2022 spełniłam marzenia!

Od dawna marzyłam o wyjeździe do USA, jednak gdy byłam już w podróży na camp, czułam się ogromnie zestresowana. Po przylocie, zderzenie się z rzeczywistością Stanów było dość trudne, a przez pierwsze kilka dni, które spędziliśmy na szkoleniu, czułam się bardzo nieswojo. Wszystko było nowe, a ja kompletnie nie wiedziałam co mnie czeka przez najbliższe 15 tygodni. Stres zniknął jednak już po pierwszym, wspólnym ognisku, gdy zintegrowałam się ze współpracownikami. Od tego momentu byłam pewna, że będzie to wspaniały czas.

Po szkoleniu rozpoczęłam pracę jako asystentka w biurze campu. Z racji iż był to obóz special needs, miałam dosyć sporo obowiązków. Codziennie rozmawiałam z rodzicami naszych podopiecznych, zajmowałam się kompletowaniem odpowiedniej dokumentacji i różnymi innymi sprawami organizacyjnymi. Bardzo lubiłam swoją pracę, a moja szefowa była przemiła, dzięki czemu czas leciał szybko i w przyjemnej atmosferze.

W tym wyjątkowym dla mnie miejscu nauczyłam się wielu nowych rzeczy, które na pewno mi się przydadzą. Cieszę się także, że wybrałam właśnie obóz dla osób z niepełnosprawnością, ponieważ praca w takim miejscu daje naprawdę unikatowe doświadczenie.

Na campie poznałam ludzi z kilkunastu krajów. W mojej ekipie były też osoby z Ameryki Południowej, dzięki czemu mogłam poćwiczyć także swój hiszpański. Nasz obóz znajdował się w małym, nadmorskim miasteczku, a jego mieszkańcy byli bardzo otwarci. Amerykanie okazali się bardzo mili i ciekawi innych kultur. Częstym gościem na campie była lokalna straż pożarna, która przyjeżdżała nas ochłodzić w upalne dni. Co tydzień mieliśmy także ogniska, a na zakończenie każdego turnusu organizowaliśmy dyskotekę. Po pracy chodziliśmy na spacer po plaży, graliśmy w planszówki albo wybieraliśmy się na lody do centrum naszego miasteczka.

Dni wolne spędzałam na pięknych plażach Long Island. Często wybieraliśmy się też do pobliskiego Nowego Jorku. Udało mi się spełnić jedno z moich największych marzeń, czyli wybrać się na przedstawienie na Broadwayu. Pojechałam także na koncert jednego z moich ulubionych zespołów.

Mam wiele wspaniałych wspomnień z campu, jednak momentem, którego nigdy nie zapomnę było Święto Niepodległości, a także moje 22 urodziny. Był to dzień pełen atrakcji i niespodzianek. Najpierw moja szefowa zaskoczyła mnie balonami i kwiatami w biurze. Następnie zorganizowano dla mnie ice cream party, a moi przyjaciele z campu podarowali mi kartkę z podpisami i życzeniami od wszystkich pracowników. Dzień zwieńczony był oczywiście pokazem fajerwerków nad oceanem. Były to wyjątkowe urodziny, podczas których poczułam się na campie jak członek rodziny.

Po 5 tygodniach pracy nadszedł czas na tydzień wolnego, który spędziłam w kanadyjskim Montrealu, Quebecu oraz w Bostonie. Wróciłam z nową energią i motywacją. Kolejne 5 tygodni spędziłam pracując, aż wreszcie nadszedł czas pożegnania.

Zakończenie campu świętowaliśmy imprezą pożegnalną, na której świetnie się bawiliśmy. Po trudnych pożegnaniach wyruszyłam w kolejną podróż. Udało mi się odwiedzić między innymi Waszyngton, Filadelfię, Niagarę, Toronto czy Chicago. To zdecydowanie była podróż mojego życia! Zobaczyłam różnorodność Stanów Zjednoczonych i poznałam cudownych ludzi. Do domu wracałam wykończona, ale w poczuciu, że wykorzystałam ten czas w najlepszy możliwy sposób.

Zdecydowanie były to najlepsze wakacje mojego życia oraz czas pełen wyzwań. Podczas tych 15 tygodni w Ameryce natrafiłam na wiele trudności, ale wszystkie udało mi się przezwyciężyć, dzięki czemu stałam się bogatsza o nowe doświadczenia i wiedzę. Tych wspomnień nie zamieniłabym na nic innego i nie mogę doczekać się mojej kolejnej przygody.

– Alicja

Zobacz również