Po maturze, idąc na studia, wiedziałam, że pragnę ten czas wykorzystać na podróże, poznanie świata, a przy tym również samej siebie. Szukając inspiracji i możliwości spędzenia dłuższej chwili za granicą, przypomniały mi się pozytywne słowa bliskiej mi osoby, która parę lat temu brała udział w programie CA. Podekscytowana myślą wyjazdu, poznaniem nowych przyjaciół oraz nieznanej mi dotąd kultury, postanowiłam spróbować!
Sam proces rekrutacji, znalezienia campu i przygotowań minął niezwykle szybko i bezproblemowo. Zanim się obejrzałam, postawiłam pierwszy krok na lotnisku w Nowym Jorku, skąd mnie i resztę osób przetransportowano na camp, na którym mieliśmy spędzić kolejne 10 tygodni.
Pierwsze kilka dni poświęciliśmy na zapoznanie całego staffu i wdrożenie się w pracę. Wraz z przyjazdem dzieci pojawiła się opcja regularnych wyjazdów z racji day-off’ów. Mój camp zlokalizowany był w Pennsylvanii, co umożliwiło nam wycieczki do najbliższych miast, takich jak Philadelphia i New York. Oprócz tego, aby zasmakować amerykańskiej kultury, wybraliśmy się na dożynki, spacerowaliśmy po pobliskim miasteczku Dickson City i zorganizowaliśmy wyjazd do parku rozrywki Six Flags. Dni wolne były niezmiernie ekscytujące i rozwijające, jednak samą pracę na campie będę wspominać jako wyjątkowe doświadczenie, które nadało tym wakacjom klimat! Możliwość mieszkania w letniskowych domkach, dekorowanie ich z nowo poznanymi przyjaciółmi, nocne ogniska, smores i wspólne oglądanie gwiazd – to są wspomnienia, które zawsze będą budzić uśmiech na mojej twarzy. Pool parties, konkurs na dekorowanie arbuza, przejażdżka na materacu za motorówką oraz park linowy to niektóre z wielu atrakcji, z których mogliśmy korzystać w trakcie pracy na obozie. Natomiast dołożenie cegiełki do tego, aby wakacje dzieci były udane i niezapomniane sprawiało największą radość!
– Aleksandra Bella